Szczęśliwe zakończenia
Fundacja działa od 2011 roku. Przez ten czas udało nam się pomóc wielu Czernyszom, które teraz cieszą się troską i miłością swoich nowych właścicieli. Na tej stronie możecie przeczytać historie niektórych z nich.
Te szczęśliwe zakończenia są wspólnym udziałem fundacyjnych wolontariuszy i przyjaciół Fundacji, którzy wspierali nas logistycznie i finansowo. Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się, jak możesz pomóc.
+48 509 013 760
+48 508 354 116
[email protected]
DOBRE wieści...
Iwan-jestem już w nowym domu!!!! W Trójmieście. W podróży byłem trochę niespokojny, ale w końcu jak zobaczyłem, że jest ok to poszedłem spać. Jak widzicie na zdjęciach, mam nowe towarzystwo, które przyjęło mnie bardzo gościnnie. Czernyszka mnie liże, młody kangal delikatnie zachęca do zabawy. Poznaję swój nowy teren, do człowieków na razie z rezerwą, chociaż z zainteresowaniem obserwuję, jak pozostałe psy przychodzą do nich na głaskanie. Do domu nie włażę, ale mój nowy pan pierwszą noc spał ze mną na ganku, żeby mi było raźniej. Człowieki mówią, że wszystko na dobrej drodze, ja im wierzę, bo już przez skórę czuję, że miałem wielkiego farta trafijąc właśnie do nich.
Duma, po przejściu zabiegu odgruzowania i sprawdzeniu, co o niej fajnego piszą w internetach - postanowiła, że jednak zostanie na stałe w domu tymczasowym. Ma tam bardzo fajnego Ludzia, który zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia. Ona odwzajemniła się tym samym i nie opuszcza go na krok. Takie zakończenia to my lubimy, tym bardziej, że historia była jak z horroru. Trzymaj się, dziewczyno!.
Mania w nowym domu!! Zamieszkała z Panem Maciejem, jego żoną, labradorką Tosią i dwoma kocurami. Po przyjeździe od razu poczuła się jak u siebie, po prostu wiedziała, że to jest jej dom i jej ludzie. Już na wejściu dostała całą masę miłości oraz rosołek z mięsem ;-). Mimo swojej niepełnosprawności radzi sobie dobrze, już potrafi poruszać się po domu i pomału ogarnia okolicę. Dziewczyna dostała nowe życie we wspaniałym domu. Kolejne dobre zakończenie smutnej historii.
Puszek znalazł super domek! Mieszka w domu z ogrodem, a wraz z nim mieszkają dwie czernyszki. Puszek rozkochał w sobie swoich nowych właścicieli od pierwszego dnia. Jesteśmy pewni, że w nowym domu Puszek dostanie ogrom miłości na jaki zasługuje.
Zainteresowanie Puszkiem było ogromne... dlatego, jeśli po prostu chcecie pomóc naszym podopiecznym to domku szukają jeszcze dwa psiaki - Iwan i Borys... każdy z nich chciałby mieć swojego człowieka i poczuć się wyjątkowym psem
ZENIO
A w domku cudowną panią, koleżankę-maltankę i dwóch koleżków-kotów. Na razie uczy się zasad panujących w nowym domu, a większość czasu spędza przy oczku wodnym w ogrodzie albo chodząc krok w krok za panią.
ALUŚ
Helouuuuu to ja, Aluś. A właściwie już nie Aluś tylko Gustek, bo takie dostałem nowe imię. Tak mi się spodobało w domu tymczasowym, że postanowiłem zostać tam na zawsze. Moje Człowieki są super, dużo mnie głaszczą i mówią, że ładnie przybieram na wadze (ważyłem 26 kg!!). Majka też niczego sobie, już mnie nawet nie szczypie zębami jak się bawimy. A koty to już w ogóle spoko kumple. Będę Wam od czasu do czasu przesyłał swoje zdjęcia, więc zaglądajcie na tę stronę.Pa!
FUKS
Fuks, jak widzicie, kwitnie. Ma wprawdzie jeszcze trochę kłopotów z brzuszkiem, ale i tak przytył już trzy kilo. Przeszedł zabieg kastracji i usuwania tłuszczaków. Wszystko poszło dobrze
Fuks zwany w domku ONYKS ma się coraz lepiej i bardzo Wam wszystkim dziękujemy za realną pomoc i wszystkie kciuki. Z każdym dniem staje się coraz fajniejszy i spokojniejszy. Jest coraz bardziej szczęśliwym psem. Oby tak dalej !!!! Nauczył się też nowej komendy SIAD i chętnie ją prezentuje.
MAJKA
A teraz będzie o przeznaczeniu i najszybszej adopcji świata.
Adopcja była tak szybka, że informacja o suni poszukującej domu nie zdążyła nawet trafić na naszą stronę. W poniedziałek rano zgłasza się pani, która z powodu bardzo trudnej sytuacji rodzinnej jest zmuszona oddać dwuletnią Czernyszkę. Nie możemy wchodzić w szczegóły, ale suńce było w tamtym domu bardzo źle i należało ją stamtąd jak najszybciej zabrać. Tego samego dnia na naszą skrzynkę trafia email od Pani Kasi, która od dawna nam kibicuje i czeka na "swojego" czernysza w potrzebie. Okazuje się, że od domu, w którym przebywa suczka dzieli ją zaledwie 100 km. Po prostu przeznaczenie. Trzy godziny później Pani Kasia z mężem są w drodze, a wieczorkiem Majka biega już po ogrodzie w nowym domu :-)). Majka jest zachudzona i skołtuniona, ale ogólnie w niezłym stanie. Na razie zachowuje się w porządku i do ludzi, i do pozostałych zwierzaków, chociaż spodziewamy się, że w wyniku przejść w poprzednim domu, mogą wyjść potem jakieś problemy behawioralne. Na szczęście trafiła do ludzi, którzy nie tylko kochają zwierzęta, ale też potrafią z nimi mądrze postępować. A oto Maja w ogrodzie i po wizycie u fryzjera:
REKS
Reks ma dom!. Od 04.06 Reks mieszka pod Głogowem, w domu z ogrodem i ogromnym wybiegiem dla psów. Ma nowego kompana, młodego berneńczyka. Jego Państwo są na emeryturze i będą mogli poświęcić mu cały swój czas. Wiemy, jesteśmy pewni, że Reks będzie miał wszystko, czego potrzebuje, bo jego Pan od razu bardzo go polubił. Reksa da się kochać, a na dużym terenie on będzie najszczęśliwszym psem na świecie!
Jego historia: Na pewno pamiętacie Reksa, którego ratowaliśmy pod koniec zeszłego roku... Niestety, Reks poszukuje nowego domu. To dla jego właścicieli bardzo trudna decyzja, ale wierzymy, że dzięki temu Reks będzie szczęśliwy. Reks potrzebuje DOMU Z OGRODEM - to warunek konieczny. I to takiego domu z ogrodem, w którym będzie sam mógł wybrać czy woli mieszkać z ludźmi czy na ogrodzie. Z tego co zdążyliśmy go poznać, to na 99% wybierze ogród. Reks nie lubi małych przestrzeni, a najlepiej czuje się na dworze. Reks kocha swoich ludzi, do obcych jest nieufny, najbardziej na świecie kocha dzieci, do których ma cierpliwość. Obecnie mieszka z miniaturowym sznaucerem, który był jego najlepszym kumplem. Niestety, sznaucerek jest bardzo chory i chłopcy przestali się dogadywać.
Jeśli chodzi o koty, to nie wiemy jak się zachowuje w stosunku do nich, bo parę razy widział je na dworze, ale nie zrobiły na nim wrażenia, nie wiemy jednak jak zachowywałby się w stosunku do kota rezydenta.
Reks poszukuje domu doświadczonego i konsekwentnego. Jest fajnym psem, ale musi znać swoje miejsce w stadzie, bo inaczej staje się uparty jak mały osiołek. Reks panicznie boi się jazdy samochodem, dlatego najlepiej, żeby dom był w miarę blisko Głogowa, w którym teraz Reks mieszka.
PAKO
... to ja, Pako. Stoję przy furtce i wyglądam, czy nie przechodzi obok ktoś, kto chciałby mnie pokochać i zabrać ze sobą do domu. W domu tymczasowym jest mi wprawdzie bardzo dobrze, ale nie mogę tu zostać na stałe. Jestem towarzyski, wesoły i mam wielkie serducho. Najchętniej zamieszkam w domu z ogródkiem, w którym nie ma innych dużych psów płci męskiej. Przystojniak Pako tak zawojował serce swojej tymczasowej Pańci, że jednak zostaje u niej na stałe. Cały czas uczy się dobrych manier, bardzo się star a i bardzo się cieszy, jak Pańcia jest zadowolona z jego postępów. Z kolegą, z którym się nie za bardzo dogadywał został zawarty pakt o nieagresji (t o znaczy trzeba pilnować, żeby chłopaki nie wchodzili sobie w drogę), ale wraz z postępami w socjalizacji Pakusia coraz lepiej daje się to zorganizow ać. Powodzenia, chłopaku, jesteś szczęściarzem, bo jesteś w super domu
GORAN
Goran w nowym domu. Cieszy się życiem, je jak smok i od nowa poznaje świat u boku kochającej pani. Miały być zdjęcia z ogródka, ale Goran stwierdził, że uciekanie przed pańcią z aparatem to jest świetna zabawa, więc udało się tylko uchwycić kawałek ogona...
W nowym domu odkrył, że jest psem kompaktowym, tzn. mieści się na każdym fotelu. Oprócz tego uwielbia długie spacery, mogą również być w deszczu. Niestety jeszcze nie do końca przekonał się do jazdy samochodem, ale dość intensywnie z Pańcią nad tym pracują... Jego historia: Kochani, Goran już w nowym domu! Pojechał na Śląsk i rozgościł się zarówno na kanapie jak i w sercu nowej pańci. Na razie nie mamy jeszcze zdjęć, ale obiecujemy fotorelację w najbliższym czasie. Trafił do Fundacji ze schroniska. Ma około 2-3 lat, jest wprawdzie trochę chudy, ale w ogólnym dobrym stanie zdrowia. Goran został wykastrowany i ogolony, był mocno sfilcowany. Zabiegi pielęgnacyjne znosi z godnością. Mimo bólu pozwala na opatrywanie brzydko gojącej się rany po kastracji. Jest wielkim misiem przytulaczkiem, domaga się głaskania i przytulania - może być nawet przez dwie godziny non stop. Z psami owszem się pobawi, ale człowieki są the best. W DT ma swoją ulubioną koleżankę, z kolegami różnie bywa...
GALA
Gala się zakochała i w Gali się zakochano!
Co oznacza, że Gala zostaje na stałe w swoim domu tymczasowym. Gala okazała się starszą suczką, z bardzo dużym ubytkiem słuchu i chorym sercem. Ale za to czernyszowy, rozczulający wzrok pozostał i Gala zawładnęła sercami swoich opiekunów na tyle, że podjęli decyzję o tym, by Gala na stałe została z nimi!
Teraz Gala ma na imię Gabi, też ładnie!.
Jej historia: Gala została znaleziona z przy ruchliwej trasie z Płocka do Włocławka i miała dużo szczęścia, bo leżała praktycznie na asfalcie, a przejeżdżające samochody ją... omijały. Zatrzymała się jedna osoba i uratowała jej życie. Miała farta dziewczyna!
Bierzemy ją pod swoje skrzydła!
Niestety Gala nie była okazem zdrowia - ma guzy listwy mlecznej, bardzo chore uszy, które jej doskwierają i podejrzenie zapalenia płuc. Badania krwi jednak są dobre. Na razie dziewczyna jest słaba, ale z każdym dniem przybywa jej sił. Gala będzie wymagała diagnostyki, zabiegów chirurgicznych (usunięcie guzów), leczenia uszu, kąpania i zgolenia. Na szczęście w DT, który dla niej mamy, będzie miała świetną opiekę przyjaznych ludzi i weterynarza.
Zbieramy pieniądze na całe leczenie Gali, może chcecie jej pomóc?zwaną również Gabrysią) przed i po.
A oto relacja Pani Ani, dzięki której dziewczyna tak elegancko się teraz prezentuje. Dziękujemy!
"Dzisiejsza wizyta w domu tymczasowym fundacyjnej Gabrysi. Suni usunęłam tonę dredów i kudłów. Gabi jest bardzo grzeczna, przyjazna. Jest bardzo wychudzona, ale widać było, że jest bardzo szczęśliwa, że została odgruzowana. I o dziwo Gabi ma w uchu tatuaż. Na ta chwilę jest nie do odczytania bo uszka chore w trakcie leczenia, ale może potem......może dowiemy się czegoś o niej....".
HEBAN
Po raz kolejny okazało się, że każdy pies musi trafić na swojego człowieka. Nasze Heban, który był u nas bardzo długo i którego pieszczotliwie nazywaliśmy "zbójem", mieszka już w nowym domu! Pokonał całą Polskę, ale było warto, bo Heban jest teraz oczkiem w głowie swojej rodziny - nie odstępuje jej na krok, chyba, ze trzeba pobiec za patykiem.
Dziękujemy Wam za pomoc i wsparcie! Dzięki Wam wszystkim Heban znalazł swoje miejsce na ziem. Heban w nowym domu.
GRACJA
Gracja (a właściwie od wczoraj Bajka) w nowym domu. W podróży troszkę się stresowała, ale ogon wołowy zdziałał cuda. Apetycik dopisuje. Jest bardzo ciekawska i myszkuje po swoim nowym domu. Koty zignorowała zupełnie, teraz nawiązuje przyjaźń ze swoim nowym towarzyszem - też Czernyszem zresztą. A oto obiecane zdjęcia Bajki (Gracji) z nowego domu!
Jej historia: Mieszkała sobie od w Poczekajku, gdzie niczego jej nie brakowało - pysznego żarełka, opiekuńczego człowieka (dziękujemy Pani Aniu!), ciepłego kąta i towarzystwa innych psiaków. Schronisko, z którego wzięta była Gracja nie ma w zwyczaju sterylizacji czy kastracji zwierząt (!) dlatego sterylizacja Gracji spoczęła na naszych barkach, do tego fryzjer, u którego dzisiaj była, bo dredem była jednym wielkim.
Poniżej relacja Pani Ani z Poczekajka, z odbierania Gracji ze schroniska. Czytajcie i cieszcie się razem z nami, że spotykamy na swojej drodze takich cudownych, psiolubnych ludzi o wielkim sercu!
" 02.03.2015-Przyjechałyśmy niedawno do domu. Zdjęć z wybiegu niet gdyż łazi za mną. W schronisku Ona trzęsąca się z przerażenia, nie wychodząca z budy. Pracownicy sugerują mi, że warczy, nie wychodzi z budy- tylko na jedzenie, nie ma obroży, nie założą, bo się boją, wezmą sukę na chwytak. Bali się sprawdzić, dotykać, nawet do niedawna nie wiedzieli czy ona czy on. Zawieziona na chwytaku do weterynarza na szczepienie i chipowanie wreszcie została dziewczynką. Biorę obrożę i smycz i idę z nimi do kojca- siedzi sama. Pani podnosi daszek budy, a w środku trzęsący się jak osika kłąb sfilcowanej wełny. Mówię, że mają wyjść. Suka podrapana po zadku, wysuwa się przez otwór budy. Pokazuję jej obrożę, ani w postawie nie widzę, ani nie słyszę zachowania agresywnego. Wkładam obroże- nie ma problemu, zapinam smycz i wychodzimy z kojca. Pracownicy za nami, co w suce wywołuje poddenerwowanie i oglądanie się za siebie. Mówię, że mają się odsunąć, a my sobie wyjdziemy same z terenu Schroniska. Jak na psa, który od jakiegoś czasu był w kojcu 2m x 2m idzie ładnie, na komendę Stop- zatrzymuje się. Otwieram samochód i pokazuję, że ma wskoczyć- bez problemu, wie o co chodzi. Zostawiam ją, idę podpisać i odebrać papierki. Wracam i zaglądam czy nadal drży z przerażenia- nie- uspokoiła się. W chacie, zapoznanie z nastoma psami. Podchodzącym niespodziewanie od tyłu pokazuje zębole, ale po chwili widząc, że tu nikt papy nie piłuje, że psy spokojne, stabilne, z postawą otwartą do zapoznania się, śmierdziuszek się uspokaja.
Dziś będzie zapewne odsypianie stresu.
Suka chuda- w Schronisku opiekunka psów mówiła, że suka jadła dużo, nawet 2 porcje- zobaczymy, czy chudość z bazą w stresie, czy inne podstawy. Papiery podają, że odrobaczona. 72-73 cm w kłębie, piękna, długa w tułowiu i długonoga z cudnym ogonem za pęciny."
ZOŚKA
...a właściwie Zojka, bo tak ma teraz na imię pojechała do swojego nowego domu, gdzie z miejsca zauroczyła domowników - nawet nieufny kot ją zaakceptował. Zdjęć na razie niestety nie mamy, bo za każdym razem, kiedy pańcia wyciąga aparat, Zoja włącza tryb "przytulanie człowieka", więc trudno jej zrobić fotkę. Jej historia: Mamy ostatnio szczęście do psów idealnych, a takim niewątpliwie jest Zosieńka. Zośkę poznałam - typowy czarny terier, wciskała się pod ramię, domagając się pieszczot, koniecznie przy tym chciała być szybsza niż kot, który z nią mieszka. Zosia jest bardzo spokojna - od szalonej zabawy zdecydowanie bardziej woli głaskanie i jeszcze raz głaskanie oraz... jeszcze więcej głaskania.
Zośka została znaleziona na podwarszawskiej stacji benzynowej, gdzie głodna i skołtuniona poszukiwała jedzenia. Na szczęście trafiła na dobrych ludzi, którzy ją przygarnęli i dali ciepły dom. Od tej chwili Zośka nie jest już głodna i zmarznięta...
Dziewczyna ma ok. 6 lat, jest spokojnym psiakiem, który kocha pieszczoty (czy ja się przypadkiem nie powtarzam? :) ), dogaduje się z kotem, na psy nie zwraca szczególnie uwagi. Mieszka w domu z dziećmi, które w pełni akceptuje. Generalnie Zośka nie jest agresywna, jest przymilna, łagodna i bardzo spragniona czułości.
Nie zna komend, ale pięknie chodzi na smyczy. Jest cierpliwa - bez problemu pozwala sobie zajrzeć w uszy, zęby i była mega grzeczna przy zabiegach pielęgnacyjnych. Jeśli jeszcze Wam mało to dodam, że zostaje sama w domu i głównie śpi, bo nic nie zostało zniszczone, a sąsiedzi nie skarżą się na szczekanie. A nie mówiłam, że to pies idealny?
KOLOREK
Nasz kolorowy rozbójnik jest w swoim nowym domu pod Białogardem. Mieszka z innymi psami, trzema konikami i swoją Panią, która ma ogromne serce dla zwierząt. Pokochała Kolorka, który teraz ma na imię "Kola" i cierpliwie czekała na wizytę przedadopcyjną i transport Koli (ponad 400km z domu tymczasowego).
Bardzo dziękuję Pani Stasi, która przygarnęła Kolę, Pani Bożenie, która przeprowadziła wizytę przedadopcyjną, Panu Jackowi, który pomógł sfinansować koszty transportu oraz Lili i Waldkowi, którzy poświęcili swój czas i zawieźli Kolę nad morze. Dziękuję, że trzymaliście kciuki za niego!
Adopcje to praca wspólna - dobrze mieć przyjaznych ludzi wokół :)/Dominika
BIANKA
Jej nowa rodzina zakochała się w niej od pierwszego wejrzenia. Bianeczko, cieszymy się, że znalazłaś swoje miejsce na ziemi.
Jej historia: Bianka to przeurocza suka, miła, sympatyczna, niekonfliktowa. Wczoraj zabrałam ją na krótki spacer i zakochałam się w niej od pierwszego momentu - to spojrzenie, to tulenie się do uda i domaganie pieszczot - rozczulające. Zamykając ją w kojcu obiecałam jej, że po nią wrócę. Gdy mnie dzisiaj zobaczyła ucieszyła się i na "dzień dobry" dostałam buziaczka - bez nachalności jednak i wszystko z wyczuciem. Bianka bowiem jest psem grzecznym i nie narzucającym się, do tego zna kilka podstawowych komend. Bianka spokojnie reaguje na nowe osoby, jest bardzo ufna i nie ma w niej ani odrobiny agresji. Od wolontariusza ze schroniska wiem, że Bianka przez pewien okres była w kojcu z dwoma sukami - zołzami i nawet sprowokowana nie wdawała się w konflikty. Dzisiaj w schronisku bez problemu weszła do pokoju z psami, przywitała się grzecznie i czekała na swoją kolej do wydania. Zanim zdążyliśmy otworzyć bagażnik samochodu ona już w nim była i wygodnie ułożyła się na podłodze. Całą drogę była bardzo grzeczna, chyba lubi jeździć samochodem. Bianka ma ok. 3 lat, została znaleziona we Wrocławiu, w połowie stycznia. Nikt się po nią jednak nie zgłosił więc została wysterylizowana, zachipowana, zaszczepiona i jest w zasadzie gotowa do adopcji. Przy okazji oględzin okazało się, że w uchu Bianki jest nieczytelny tatuaż. Kiedy piszę te słowa Bianka jest w psim spa, gdzie pozbywa się dredów i kołtunów oraz "przyjemnego inaczej" zapachu
NEGRUŚ
Jordan (Negruś) z rodziną. Szczęśliwy, bezpieczny i bardzo przez wszystkich kochany. Zobaczcie jak ma dobrze!
Jego historia: Poznajcie Negrusia. Negruś jest psem w typie Czernysza, ma około 9 miesięcy.Jest kochany, bardzo zorientowany na człowieka, spragniony zabaw z innymi psami. Niestety miał złamaną łapkę i na razie musi siedzieć odosobiony w boksie, bo dopóki łapka się do końca nie zagoi, nie wolno mu szaleć. Negruś jest z tego powodu bardzo smutny, bo po pierwsze nie jest fajnie siedzieć samemu, a po drugie trudno nie szaleć będąc szczeniakiem. Jak widzicie jest psem idealnym. Nie dość, że śliczny to jeszcze bardzo przyjaźnie nastawiony do ludzi i psów - tych dużych i tych małych. Podróż zniósł spokojnie, grzecznie leżał, ale dość mocno się ślinił. Niestety w poprzednim życiu musiał być trzymany w jakimś paskudnym kojcu na dworze, bo... boi się wejść do domu. Pomalutku, pomalutku ośmiela się, żeby zrobić kilka kroków na razie w stronę garażu. Jest bardzo pojętny, już uczy się chodzić na luźnej smyczy. Do tego oczywiście jest strasznym pieszczochem, chodzi za człowiekami jak przyklejony i jest najszczęśliwszy jak się go drapie po pleckach. Grzecznie przespał noc. Lubi towarzystwo innych psów, fajnie się z nimi bawi. Jak jest sam to się wyleguje. Z radości szczypie w tyłek i delikatnie łapie za rękę zachęcając do zabawy. Aha - mieliśmy już na stanie dwóch "koniuszych" teraz mamy "ogrodnika" . Negruś nadzoruje prace w ogrodzie, żaden chwast nie umknie jego pilnemu spojrzeniu . No i tam gdzie człowieki tam i on. Teraz nazywa się Jordan i oto ciąg dalszy zdjęć Jordana (dawniej Negrusia) z nowego domu. Jest bardzo towarzyski, lubi zabawy w ogrodzie i uwielbia dostawać buziaki.BAKS
Baks zamieszkał w lutym pod Żywcem z małżeństwem i 9 letnią dziewczynką. Dom jest doświadczony - przez kilka lat mieszkały w nim służbowe. Baks też ma obiecane treningi i pracę - bardzo się cieszymy, bo Baks to kocha! Baks doskonale odnalazł się w nowym miejscu, jesteśmy pełni dobrych myśli, bo Baks trafił na "swoich ludzi".
Kilka zdjęć z adopcji, przy której mieliśmy przyjemność uczestniczyć poniżej.
TORO
Kolejka do drapania za uchem. W rolach głównych nasi byli podopieczni Vigo i Torcik oraz ich siostra Luśka.
Pamiętacie naszego Torcika, który musiał przejść amputację oka? Popatrzcie jak wygląda teraz. Niektórzy twierdzą, że to od bułek, które dostaje na śniadanko, inni, że od regularnych kąpieli w piachu na padoku... My myślimy, że to od tej masy miłości, którą dostał w nowym domu.
A oto nasz Toro. Zawojował serca swoich opiekunów w domu tymczasowym i tak mu się tam spodobało, że postanowił... zostać tam na zawsze. Torciku, cieszymy się bardzo! (Za mistrza drugiego planu robi nasz były podopieczny Vigo, który do tych samych wspaniałych człowieków trafił kilka miesięcy wcześniej). Dzięki szbykiej akcji kochanych ludzi szybko znalazł sie w domu tymczasowym. Toro gdy do nas trafił miał około 5 lat, ważył 41 kilo. Dużym problemem było jedno oczko - wyłupiaste, ewidentnie był w nim jakiś stan zapalny i Toro na nie nie widział. Poza tym Toro jest fajnym i przyjaznym psiakiem, Trzeba go dużo głaskać.
DEXTER
Trafił do schroniska w Pile przed wigilią 2011 r. , bo błąkał się po okolicy. Był bardzo zaniedbany, skołtuniony i wychudzony. W schronisku mieszkał bezkonfliktowo w boksie z owczarkami. Spokojnie chodził na smyczy, a przechodząc koło innych boksów z psami również zachowywał spokój. DEXTER jest psem bez rodowodu. Musiał być kiedyś psem zadbanym, bo podczas strzyżenia zachowywał się bardzo spokojnie. Charakter ma cudowny, jest bardzo miły i ufny, bardzo żywiołowy i otwarty na ludzi. Na spacerach czasem zachowywał się jak szczeniak. W schronisku został zaszczepiony, wysterylizowany i zachipowany. Zasługiwał na kochających właścicieli i doczekał się tego;
Fundacja znalazła mu dom, zorganizowała transport i w dn. 29.01.2012r. został zaadoptowany. Zamieszkał nad morzem.
KASANDRA
jest suczką w wieku ok. 10 lat, rodowodową (w pachwinie ma tatuaż). Ponieważ jest stara i nieużyteczna, została przywiązana do słupa w pobliżu schroniska. Jak śmieć. Tak jej właściciele odpłacili za miłość, którą ich obdarzała każdego dnia swojego życia. Teraz, u jego schyłku pokazali, jak mało dla nich znaczyła... Na początku grudnia została wysterylizowana. KASANDRA słabo widzi - rogówka jednego oka została uszkodzona mechanicznie (prawdopodobnie na skutek uderzenia), widzenia w tym oku nie udało się uratować. Na drugie widzi tyle, że nie uderza o przeszkody. Uwielbia towarzystwo człowieka i cieszy się z każdego kontaktu. Wśród psów "z odzysku" ludzie wybierają psy młodsze, najchętniej szczenięta, z całą gamą wymagań i kłopotów związanych z uczeniem czystości. Starsze psy lądują w schronisku, i zazwyczaj już tam zostają do końca swoich dni. Często zabija je byle choroba, ponieważ tracą wolę walki. Stare, zagubione serduszka... Czy taki los musiał spotkać Kassandrę? Nie daliśmy jej zgasnąć zapomnianej w schronisku! W dniu 29.01.2012 r. Fundacja adoptowała ją, a następnie powierzyła opiekę dożywotnią nad KASANDRĄ sprawdzonej rodzinie z Gdańska.
DUNIA
Historia życia DUNI zaczyna się …. dn. 18.09.2011 r. Gdy omawialiśmy szczegóły odebrania czernyszki SONI ze schroniska, a samochód z wolontariuszką był już w drodze, otrzymaliśmy pytanie: "… a tę drugą czarną też weźmiecie?? Jaką drugą?? Taką samą czarną, kudłatą i dużą – jak ta podpalana!!! …" Szok!! Przygotowaliśmy się na jedną suczkę. Po krótkich konsultacjach z DT – bierzemy… I tak DUNIA w tym samym dniu co SONIA, trafiła do naszego Domu Tymczasowego. Nie zdołaliśmy ustalić nic z jej przeszłości . Ponieważ schronisko przez 1,5 roku było zamknięte (kontrola NIK) należy przypuszczać, że DUNIA mieszkała tam "od zawsze". Jest zjawiskowym psem o niezwykłym umaszczeniu sobolowym; czarny włos ma gęsto przesiany włosem żółto-brązowym.. Takie ubarwienie jest uznane w rasie za wadliwe, obniża wartość handlową oraz eliminuje z hodowli. Dlatego prawdopodobnie DUNIA została wyrzucona przez ludzi. Ma ok. 3-4 lata oraz świetną psychikę; radosna i ekspresyjna, garnie się do ludzi, przyjazna wobec innych psów. Została zaszczepiona, zachipowana, odrobaczona i … od 14.12.2011 r. mieszka w nowym domu. Jej nowi właściciele, Grażyna, Piotr i Marcin są zachwyceni jej mądrością i szybkością uczenia się . Z powsinogi, bieguski przeistoczyła się w stateczną mieszczkę.
MATYLDA
to ok. 4-letnia suczka, która dla "pseudochodofffcy" kilkakrotnie rodziła, wiele szczeniąt. W listopadzie postanowił …ją sprzedać przez ALLEGRO , za 1,00 PLN!!! Po zakupie Matyldy przez Fundację - w opcji "kup teraz" i na wieść, że będziemy dla niej szukać domu, ale wcześniej zostanie wysterylizowana - odmówił wydania suczki! Stwierdził, że natura dała jej prawo do rodzenia dzieci i my, Fundacja, nie możemy jej tego pozbawiać! Umówił dla niej w pobliżu nowy dom, na posesji, by mogła żyć w zgodzie z naturą (czyli niekontrolowanie dalej rodzić.... ???), a w rzeczywistości wystawił ją na innym portalu ogłoszeniowym za 100 PLN. Dzięki wielkim sercom i aktywności naszych wolontariuszy suczka została odkupiona, a następnie dn. 2.12.2011 r. przewieziona do Domu Tymczasowego. Uchroniliśmy ją od niekontrolowanej reprodukcji. Od 12.12.2011 r. mieszka z Karoliną we Wrocławiu, nosi dumne imię TYTANIA. Jest bardzo ważną postacią w domu :-))
SONIA
ma ok. 5 lat, jest terierką czarną – nieczarną, miodowo podpalaną. Zapewnie nietypowe umaszczenie przeszkodziło jej, by cieszyć się normalnym życiem. Wadę rasy gdzieś próbowano wstydliwie ukryć, aż w finale, wyrzucona, dwa ostatnie lata spędziła w schronisku i to powszechnie znanym – z jak najgorszej strony. Do naszej Fundacji trafiła w dniu 18.09.2011 r., po wielu miesiącach starań, przygotowań, w czasie gdy jeszcze byliśmy w fazie organizacyjnej . W domu tymczasowym zawojowała serca wszystkich, szczególnie swego opiekuna. Od 4.11.2011 r. SONIA ma nareszcie swój dom w rodzinie Pani Małgorzaty. Zauroczyła tam wszystkich, szczególnie swego nowego Pana. Wierzymy, ze będzie szczęśliwą patronką udanych adopcji – umowę adopcyjną podpisaliśmy w dniu wpisu naszej Fundacji do KRS.
WEZYR
Wezyr trafił do naszej fundacji ze zlikwidowanej przez OTOZ Animals pseudohodowli pod Tarnowem. Miał wówczas ok. 2 lata i całe swoje życie – do 12..10.2011 r. - spędził w metalowym, okropnym kojcu, niczym klatka na groźnego zwierza (na zdjęciu) !!! Był dziki, bardzo przerażony i dlatego agresywny. Jego stan zdrowia był fatalny - zagłodzony, ze zmianami skórnymi i plackowatymi wyłysieniami , nieszczepiony, zarobaczony. Był psem specjalnej troski; potrzebował socjalizacji prowadzonej przez doświadczonego, znającego rasę opiekuna. Wymagał też regularnego podawania leków. Taki dom udało nam się – Fundacji- zorganizować, dzięki Małgorzacie. Postępy, jakie czynił w socjalizacji wprawiały nas w zdumienie: po ok. 3 tygodniach dał się głaskać bez kagańca, potem pozwolił się ostrzyc i wykąpać. Bardzo chętnie nawiązywał kontakt z innymi odwiedzającymi. Wychodziliśmy na spacery po Laskowicach, po rynku wrocławskim. WEZYR powrócił do świetnej kondycji; systematyczne badania, stosowne leki, dobra dieta, zrobiły swoje - nasz Podopieczny osiągnął dobry poziom zdrowia . Uznaliśmy, że jest dobrze socjalizowany. Zawierzyliśmy, że nie powstydzimy się za niego i zaproponowaliśmy go jako gotowego do adopcji, z zaznaczeniem, że nie powierzymy go osobie bez doświadczenia. Spośród rozlicznych zgłoszeń wybraliśmy Panią ANETĘ i Pana ROMANA wraz z synami; KACPREM i OLIWIEREM. By nie popełnić jakiegokolwiek błędu adopcyjnego, a w tym uznania gotowości WEZYRA do adopcji, w pierwszym spotkaniu asystowała Pani behawiorystka, lek. wet. Agnieszka Janeczko. Wszystko było i do dziś jest O.K. Szczególny zachwyt wzbudzają interakcje między Wezyrem a OLIWIEREM, lat 7. Oni sobie po prostu chodzą razem ….Jak ten czas leci, właśnie mija rok od chwili, kiedy Wezyr znalazł nowy dom. Z tej okazji dostaliśmy list od jego właścicieli. Zresztą przeczytajcie sami:-----Za kilka dni minie rok jak adoptowaliśmy Wezyra. Nie zawsze było lekko, lecz bardzo się cieszymy, że jest z nami.W ostatnich kilku miesiącach Wezyr wyciszył się troszkę. Zostaje już sam w domu, gdy my wychodzimy do pracy. Zrobił się też trochę leniwy nie lubi spacerów. Gdy jest zimno załatwia tylko potrzeby fizjologiczne i idzie do domu. Śpi pod kaloryferem lub przy łóżku dzieci .Teraz mogę zdecydowanie powiedzieć,że zaaklimatyzował się w naszej rodzinie. Jest zdrowy, ma dobry apetyt, daje się już nawet przytulać, na co do niedawna reagował złością. Nie lubi się czesać,kąpiele natomiast przebiegają znacznie lepiej. Po raz drugi wszedł nam sam do wanny! Były też chwile trudne....Gdy zaczął sam zostawać w domu otwierał balkon. Latem nie stanowiło to problemu, ale jak zaczęły się mrozy to wracaliśmy do dobrze wywietrzonego pomieszczenia. Zastawianie fotelem nie dawało rezultatów, kiedy zastawiliśmy drzwi balkonowe ławą, zastaliśmy w domu zerwane firanki i bałagan. Poradziliśmy sobie, mamy inną klamkę i jest ok - jeszcze nie nauczył się otwierać. Kilka razy podczas czesania łap ugryzł męża. Zdarzało się również, że zamiast brać smaczek podawany z ręki, zaciskał zęby na palcu. Na szczęście się udało, chociaż wiele było takich różnych sytuacji stresujących dla nas i dla niego.-----Jesteśmy pod ogromnym wrażeniem wielkiego serca, cierpliwości i pracy, którą Pani Aneta z rodziną włożyła w adaptację Wezyra. Dzięki temu zabiedzony i przerażony pies, którego wyrwaliśmy z pseudohodowli, znalazł swoje miejsce na ziemi.
BEJ
Bej jest młodym 2 letnim terierem rosyjskim bez rodowodu. Jego historia jest trochę nietypowa jak na psa, któremu Fundacja pomogła znaleźć dom. Bej miał dom ale jego właściciele wyjechali na stałe za granicę. Bej znalazł nowy dom i pokochał swojego opiekuna całym sercem. A co robi czarny terier kochający Pana – oczywiście broni swojego pana przed wszystkimi zagrożeniami rzeczywistymi i urojonymi. Niestety zachowanie psa nie zostało przyjęte przychylnie przez pozostałych członków rodziny. Bej miał w trybie natychmiastowym opuścić swój drugi dom lub zostać uśpiony!!! W dramatycznej sytuacji pomogła FUNDACJA znajdując mu miejsce w fundacyjnym domu tymczasowym w okolicach Kluczborka. Tam Bej mógł bezpiecznie czekać na adopcję. Dzięki akcji ogłoszeniowej, realizowanej przez naszą Fundację szczęście się do niego uśmiechnęło i 28 lutego 2012 roku Bej pojechał do WŁASNEGO DOMU. Mieszka w okolicach Częstochowy, na wsi, hasa po ogrodzie w towarzystwie koleżanki, miniaturowej sznaucerki.
BUSTER
W dn. 12.05.2012 r BUSTER został adoptowany!! Znaleźliśmy mu dom za Wieliczką w górach, u wspaniałej Pani Aleksandry. Spodziewaliśmy się domu bez psa ( bo na niewidomych alergicznie działa szczek innego psa). Zastaliśmy Panią z ... gordon seterką Gracją, lat 8 , wielce całuśną,własnością brata, goszczącą tam czasem... BUSTER był bardzo zdenerwowany i przejety!!! Najpierw musiał opanować nowe miejsce, szybko zaakceptował nową Panią - Aleksandrę... Na czas poznawania domu miał zapewniony komfort - Gracja była poza. Geometrii mieszkania uczył się piorunująco, do Pani zwracał się częściej niż do Fundacyjnych Opiekunów!! On wiedział, ze nareszcie jest w swoim nowym domu..... Potem przyszła Gracja, bardzo przyjazna, bezkonfliktowa... BUSTER próbował ja sobie "zawłaszczać" - łapą zagarniać, łbem na kłąb przyciskać ... Skarcony przerywał... Po ok godzinie ... uspokoił się. Wieczór i noc minęły spokojnie. BUSTER jest cieniem Pani Aleksandry. Na drugi dzień pojechał BUSTER ze swoją Panią w gości; był bardzo przyjazny i kontaktowy. Znajomi Pani Aleksandry byli nim zachwyceni!! Życzymy dużo wspaniałych chwil, dziękujemy Pani Aleksandrze za odwagę, za ogromny dar serca :-)
BOSMAN
W dniu 11.05.2012 r BOSMAN został adoptowany!!. Po bardzo długiej podróży (500 km przejechał prawie na stojąco) trafił do domu Pani Joanny w Bielsku Białej, w otoczenie czeredy "maluchów" - terier szkocki, dwa westie i "wielorasowiec" średniej wielkości. Od razu ujawniły się, niestety, "zaniedbania schroniskowe" - stany zapalne pęcherza, kaletki stawowej. Podczas pierwszej doby przeżył kilka wizyt weterynaryjnych, ale jest nadzieja. Piersze sympatie nawiązał ze szkotem z inicjatywy tego drugiego. Do ludzi od poczatku w pełni kontatkowy, otwarty. Oczywiście, jak na teriera przystało, zachwycił Panią Joannę szybkością uczenia się domu, panujących obyczajów. Życzymy Pani Joannie dużo radości w towarzystwie BOSMANA, dziękujemy Pani za odwagę, za ogromny dar serca :-))
MASAJ
W dniu 11.05.2012 r. MASAJ został adoptowany prosto ze schroniska. Odebrała go Nowa Pani - Matylda wraz z Panem Borysem, spod Krakowa. Masaj zamieszkał w przecudnym miejscu podgórskim i ... wybrał sobie Pana, porzucając Panią Matyldę :-((. Dołączył do 14-letniej labradorki; bez problemów. Nie bardzo chce zaakceptować 126 letniego jamnika - kolejnego rezydanta. Trening akceptacji wzajemnej trwa, jesteśmy dobrej myśli. Oczywiście jak na czernysza przystało, MASAJ od razu zamieszkał, objął posesję w stróżowanie, włascicieli zachwycił szybkością uczenia się, interakcją z nimi. Życzymy Państwu: Matyldzie i Borysowi dużo radości z ich sfory. Wiek rezydentów jest pełną rekomendacją dla tego Domu Adopcyjnego. Miał MASAJ dużo szczęścia :-)
ANCONA & AMIGO
Szczęśliwy weekend w Fundacji! Para Ancona & Amigo wspólnie znaleźli doskonały dom! Oba psiaki zamieszkały na Mazurach, nad jeziorem, w domu z ogromnym ogrodem i dołączyły do dwóch czernyszy i jednej goldenki. Niczego im tam nie zabraknie - prywatna opieka weterynaryjna i psi fryzjer raz w tygodniu :-) a do tego wygodne posłanie w domu i dużo miłości od ich nowego właściciela - czego chcieć więcej...? Jest pięknie! Cieszę się, że po raz kolejny okazało się, że trud związany z prowadzeniem fundacji opłacił się! Gratulacje ogromne i podziękowania dla wszystkich, którzy mniej lub bardziej uczestniczyli w adopcji A&A! :-)
RIGGS
Riggs ma ciekawą historię. Miał wprawdzie kochający dom, jednak jego właściciele nie byli w stanie poświęcić mu wystarczająco dużo czasu, więc całe dnie spędzał samotnie w domu. Na różne sposoby próbował zwrócić uwagę właścicieli, przez co w końcu został oddany do kolejnego domu. Jego nowy właściciel nie był świadomy tego, że Riggs źle znosi samotność i pomimo prób zaprzyjaźnienia psa z lodówką i innymi sprzętami domowymi, poprosił Fundację o pomoc w znalezieniu Riggsowi domu adopcyjnego. Riggs potrzebuje dużo uwagi i uczucia. Nienawidzi być sam. Uwielbia bawić się z innymi psami i członkami rodziny. To wszystko ma zapewnione w domu docelowym, do którego trafił z naszą pomocą.
BORYS
Nasz kolejny podopieczny, Borys, właśnie dojechał do swojego nowego domu. Zamieszkał w domu z ogrodem, w towarzystwie dwóch innych psów, będzie miał również możliwość zaprzyjaźnienia się z końmi w pobliskiej stajni.
KING
King - nasz nowy podopieczny...29 grudnia dostaliśmy dramatyczny telefon. W kojcu na jednej z podkrakowskich wsi mieszka pies, podobno czarny terier, w stanie tragicznym i warunkach katastrofalnych. Dostaliśmy fotki i zapłakaliśmy... Nie mogliśmy odmówić pomocy - w końcu to pies w potrzebie! Udało nam się sprawnie przejąć psa od poprzednich właścicieli i King zamieszkał w ciepłym miejscu, w domu tymczasowym. Dzięki pomocy jednego z naszych wolontariuszy King został ogolony i wstąpiła w niego nowa energia!
CZAK
Kochani, pamiętacie naszego Czaka - uciekiniera? Na pewno! Cudowny, łagodny pies, o ogromnym sercu (jak to czarny terier) ma nowy DOM! Czak zamieszkał w Trójmieście, w domu z mini ogródkiem, do towarzystwa ma swoich nowych właścicieli oraz cocker spanielkę. W nowym domu Czak ujął wszystkich łagodnością, elegancją, chęcią kontaktu... Wierzymy, że pokochają go szybko, bo to super pies, który odkrył, że ludzie są dobrzy. Dziękujemy wszystkim naszym PRZYJACIOŁOM, którzy pomogli przy tej adopcji - jesteśmy Wam wdzięczni przeogromnie! :-) Specjalne podziękowania dla Bezdomniaki Szydłowieckie - Pomagamy, to oni wykonali pierwszy krok w kierunku Czaka odławiając go z szydłowieckiej ulicy.
SALUT
Pamiętacie Saluta, którego nasze wolontariuszki odnalazły w schronisku w Starogardzie Gdańskim przy okazji wizyty po Borysa? Salut przez jakiś czas mieszkał w domu tymczasowym i dochodził do siebie po ciężkim dzieciństwie...Od kilku dni Salutek mieszka w nowym domu w Trójmieście!!! Kolejne szczęśliwe zakończenie! LUBICIE TO?! :-)
TOSIA
Tosia, suczka odnaleziona we wrocławskim schronisku... MA DOM. Umieściliśmy ją w domu tymczasowym, w którym skradła serca wszystkich domowników. Chwilę się wahali, ale Tosia oczarowywała ich codziennie na nowo. Aż wpadli po uszy - decyzja zapadła - TOSIA zostaje! :-) A my jesteśmy szczęśliwi, bo Tosia ma najlepszy dom na świecie - SWÓJ dom! :-) Dziękujemy wszystkim za pomoc i wsparcie! Bez Was pomaganie nie byłoby możliwe! :-)
HUGO
Nasz Hugo znalazł dom we Wrocławiu u Pani Jadwigi, która wyszukała go na portalu ogłoszeniowym i od razu wiedziała, że Hugo to pies dla niej! Po wizycie przed adopcyjnej od razu wiedzieliśmy, że to będzie idealny dom, w którym psisko dostanie masę miłości i czułości, w którym będzie jedyny i najważniejszy... kto wie, może nawet dostanie dostęp do wygodnej kanapy? ;-) Dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do kolejnego szczęśliwego zakończenia psiej historii! Dziękujemy Ewie, która dała Hugonowi dom tymczasowy i cudownie się nim opiekowała i dziękujemy Pani Jadwidze, że zechciała zaopiekować się nim na stałe! Wiemy, że to dla Hugona początek nowego, lepszego życia :-)
TOFIK
Tofik znalazł dom!!!
BAKS
Baks zamieszkał pod Żywcem z małżeństwem i 9 letnią dziewczynką. Dom jest doświadczony - przez kilka lat mieszkały w nim psy służbowe. Baks też ma obiecane treningi i pracę - bardzo się cieszymy, bo Baks to kocha! Nowi właściciele mówią, że Baks doskonale odnalazł się w nowym miejscu, jesteśmy pełni dobrych myśli, bo trafił na "swoich ludzi". Kilka zdjęć z adopcji, przy której mieliśmy przyjemność uczestniczyć
GONZO
Gonzo znalazł dom!!!
BAZYL
Bazyl trafił do nas w wieku 3,5 lat, dzięki Fundacji Zwierzęta Niczyje. Przez całe swoje życie mieszkał w paskudnym kojcu, bez kontaktu z człowiekiem. Był wychudzony i cały w dredach, a mimo to ufny i przyjazny. Na szczęście nie musiał długo czekać na odmianę swojego losu. Obecnie mieszka w Niemczech, chodzi na długie spacery i jest ulubieńcem wszystkich.
IWAN
Iwan został znaleziony pod Krakowem, był cały w dredach, przeraźliwie chudy, ale pełny nadziei, że ktoś go pokocha. Po krótkim pobycie w naszym domu tymczasowym, skradł serca cudownych, ciepłych ludzi, którzy postanowili dać mu opiekę, miłość i dom na zawsze. Kiedy przyjechaliśmy do naszego domu tymczasowego, by załatwić formalności związane z adopcją, Iwan wtulał się już całym swoim psim ciałem w nogi swojego nowego pana - widok był wzruszający...
EDZIA
Edzia trafiła do nas w wieku około 4 lub 5 lat. Była bardzo zaniedbana i wychudzona, ale pomimo złych doświadczeń z człowiekiem, bardzo pogodna. Cieszyła się na widok człowieka, ale jest trochę nieśmiała, jakby się bała, że znowu ktoś zrobi jej krzywdę. Na szczęście nie musiała długo czekać na odmianę swego losu. Szybko znalazła kochający nowy dom pod Warszawą. Skradła serca swoich nowych właścicieli już przy pierwszym spotkaniu. Kolejne szczęśliwe zakończenie psiej historii! Dziękujemy wszystkim, którzy pomogli w adopcji Edzi, która teraz nazywa się Dulka - dzięki Wam będzie szczęśliwym psem!
TAJKA
Tajka spędziła w DT prawie 1,5 roku, tracąc nadzieję, a my powoli traciliśmy ją razem z nią... Wystarczył jeden telefon, potem kolejny i decyzja - jedziemy na wizytę przed adopcyjną, która wypadła bardzo dobrze. Decyzja była jedna - Tajka zamieszka z NIMI, dobrymi ludźmi, którzy wiele jej wybaczą i poświęcą jej swój czas... kto wie, być może Tajka nawet zacznie trenować bieganie, gdyż młody człowiek, który jest jej opiekunem pokonuje biegnąc, codziennie kilka kilometrów, taka pasja. Finalnie, Tajka zamieszkała w czwartek pod Namysłowem, w rodzinie z dwójką prawie dorosłych synów oraz babcią. Wieści, które dostajemy są optymistyczne - Tajka jest radosna, wesoła i bardzo mądra... Myślcie ciepło o Tajce i jej właścicielach, by wystarczyło im sił i samozaparcia, by zmierzyć się ze smutną przeszłością tego psa.
ROCKY
Rocky trafił do nas ze Śląska. Jego rodzina rozjechała się po świecie, a on został sam w pustym mieszkaniu. Na szczęście nie musiał czekać zbyt długo na odmianę swojego losu. Bardzo szybko podbił serce miłych Państwa w Głuchołazach. Rocky na początku był troszkę nieufny, ale kiełbaska czyni cuda ;-). Teraz śpi ze swoim panem w sypialni i wygląda na bardzo szczęśliwego psa. Kolejne dobre zakończenie!